Tym razem rozbijał się podwładny. Celowo piszę podwładny bo ma to ogromne znaczenie. Limuzyną poruszał się wiceminister obrony. Dlaczego na sygnałach? Dlaczego tak szybko? Po co się tak śpieszył żeby narażać warszawiaków na tego typu, kolejny już incydent?
Zastanawiam się ile jeszcze musi się zdarzyć takich zdarzeń? Czy będziemy czekać cierpliwie na ofiary?
Ludzie, zróbcie coś z tym bo zaczyna to faktycznie przypominać swoiste “Bizancjum” bo państwem w państwie jest już od dawna.