Moja krótka recenzja fantastycznych słuchawek dousznych jakie od kliku dni testuję.
Czy tanie zawsze musi być pozbawione jakości? Pewnie w większości wypadków tak jest ale z całą pewnością nie gdy mówimy o słuchawkach dousznych firmy “Baseus” i wcale nie tak młodego modelu MA10.
Oprócz brzmienia o czym za chwilę mają jedną cechę która wyróżnia je na rynku. Z całą pewnością zdarzyło Wam się że słuchawki z uwagi na brak zasilania stały się nagle niepotrzebną cegiełką którą, choćby podczas biegania musicie gdzieś upchnąć.
W przypadku tych słuchawek zapas prądu wraz z etui wystarczy Wam na 140 godzin! Tak, nie wprowadzam Was w błąd. 140 godzin. Owszem wymaga to posiadania w pobliżu dosyć dużego “opakowania – etui” ale czego nie zrobi się a właściwie nie udźwignie dla tych godzin z Waszą ulubioną muzyką.
Skoro więc mówimy o ukochanej muzyce. Jak brzmią te słuchawki? Najpierw porównam je z modelami które chwilę temu miałem okazję używać. Sony MX3 i Samsung Buds 2 PRO.
Najkrócej mówiąc obie w/w grają dla mnie gorzej. Może będąc bardziej precyzyjnym opiszę to poniżej.
Sony świetnie zagrały skrajami pasma. Bas na wysokim poziomie, choć odrobinę “oderwany”. Wysokie tony dobrze kontrolowane ale w pewnych rodzajach muzyki (rock, drum@bass) nazbyt natarczywe. Broniła się za to średnica. Wokale i nienatarczywe instrumenty pojawiały się tam gdzie wcześniej na większości słuchawek ciężko było je znaleźć.
Samsung pokazał pazur w dynamice. Może trochę podbite niskie tony sprawiły że zabrzmiały głośniej i dostojniej. Średnica też na przyzwoitym poziomie. Nie spodobały mi się za to wysokie tony. Nadmiernie natarczywe szybko męczyły ucho. Czasem nawet zamiast tonów słyszałem syczenie które nie było kontrolowane. Niekiedy wodziłem oczami w poszukiwaniu innego dźwięku obok mnie.
Obie powyższe słuchawki “zestrojone” są pod konkretnego odbiorcę choć z całą pewnością zadowolą innych oczekujących takiego brzmienia.
Jak jest z Baseus MA10?
Jest dobrze. Pasmo od górnego do dolnego jest bardzo dobrze kontrolowane. Owszem bywa natarczywe w górze ale w całkowicie kontrolowany sposób. Nie męczy a jedynie wydaje się odrobinę za głośny w stosunku do reszty. Zupełnie jakby wychodził poza swoje 20 000khz zmuszając nas do słuchania czegoś, czego i tak nasze ucho nie usłyszy.
Średnie tony bajka. Muzyka klasyczna, jazz z masą szczegółów i detalu. To samo w wokalach. Już podczas pierwszego odsłuchu z którym mam zawsze największy problem przy analizie nowego sprzętu wydały mi się wielkim zaskoczeniem. Po kliku dniach jest jeszcze lepiej. Czuję to samo co z głośnikami które miały okazję się wygrzać. Niby nie powinieneś słyszeć a jednak słyszysz na przekór logice. Muzyka elektroniczna dostała powietrza i nie jest tu zlepkiem wydobytym z klawiszy klawiszy syntezatora ale całością, świetnie połączoną. Detaliczność i szerokość sceny nie pozostaje w tyle.
Dodatkowym plusem jest też niska latencja która przypadnie do gustu graczom.
Na pokładzie MA10 znajdziecie -48db Noise Cancellation! IPX6! Wireless 5.3
Teraz równie ważny element. Cena.
Samsung Buds2 Pro – 210 funtów
Sony 1000XM5 – 219 funtów
Baseus MA10 – 19 funtów. Tak – 19 funtów!
Z całego serca i z czystym sumieniem polecam słuchawki Baseus Bowie MA10. Cena, czas pracy, bardzo akceptowalna jakość dźwięku zadowoli większość z Was. Mnie na pewno.
Kupione na ebay.uk
Masz pytania czy wątpliwości. Napisz do mnie.